Trudno mi sięgnąć pamięcią kiedy tak chętnie korzystałem z roweru. W przypadku testowego egzemplarza w ogóle nie pamiętam tak niesamowitego przypadku. Poprzednie tygodnie jeździłem sporo, 3-4 wypady realizowane co drugi dzień. Dystans średnio 40-70km ale zdarzało się znaczenie więcej. Ten tydzień był inny, natłok pracy, spraw prywatnych i wyjątkowo słabej pogody sprawił , że musiałem każdego dnia przekładać wyjście na rower. Uczucie narastające we mnie z tego całego przekładania powoli zamieniało się w irytację i wiecie co? W pewnym momencie przekłułem irytację w pragnienie oczekiwania. W końcu do mnie dotarło ,że nie czekałem na to aby jechać w konkretne miejsce, nie o to aby eksplorować, nawet nie o to żeby podziwiać przyrodę co robię zawsze mimowolnie. Po prostu chodziło o to aby jechać, jechać na tym jednym konkretnym rowerze.
Wspaniale jest przenieść się o dekady do świata który pozostawał tylko we wspomnieniach. Świata w którym samo obcowanie z rowerem daje tak duża przyjemność, że cała reszta jest tylko dodatkiem dopełniającym dzień. Znacie tą chwilę gdy słuchacie jakiegoś utworu lub czujecie zapach który sprawia , że nagle przypominacie sobie uczucie i miejsce sprzed kilku czy kilkunastu lat? Dziś jadąc na Tabou Snake 2.0 przeniosłem się na chwilę w miejscu i czasie wprost na kokpit mojego pierwszego prawdziwego górala. Przypomniałem sobie nawet napisy na manetkach tego roweru co próbowałem od dawna zrobić bezskutecznie aby dowiedzieć się jaki to był model.
Warto było wytrwać te kilka dni przerwy które pozwoliły zbudować silną potrzebę obcowania z tym rowerem, poczuć znowuż tę frajdę z jazdy i tylko z jazdy. Cóż za uczucie ...🙂
Otóż to. Ja za czasów szkolnych uwielbiałem po prostu jechać. Później uprawiałem już tylko tak zwane kolarstwo atencyjne i w zasadzie tak jest do dziś 😅
BIKE PLUS
,, Doświadczyć nieoczekiwanego" 🥰
Trudno mi sięgnąć pamięcią kiedy tak chętnie korzystałem z roweru. W przypadku testowego egzemplarza w ogóle nie pamiętam tak niesamowitego przypadku. Poprzednie tygodnie jeździłem sporo, 3-4 wypady realizowane co drugi dzień. Dystans średnio 40-70km ale zdarzało się znaczenie więcej. Ten tydzień był inny, natłok pracy, spraw prywatnych i wyjątkowo słabej pogody sprawił , że musiałem każdego dnia przekładać wyjście na rower. Uczucie narastające we mnie z tego całego przekładania powoli zamieniało się w irytację i wiecie co? W pewnym momencie przekłułem irytację w pragnienie oczekiwania. W końcu do mnie dotarło ,że nie czekałem na to aby jechać w konkretne miejsce, nie o to aby eksplorować, nawet nie o to żeby podziwiać przyrodę co robię zawsze mimowolnie. Po prostu chodziło o to aby jechać, jechać na tym jednym konkretnym rowerze.
Wspaniale jest przenieść się o dekady do świata który pozostawał tylko we wspomnieniach. Świata w którym samo obcowanie z rowerem daje tak duża przyjemność, że cała reszta jest tylko dodatkiem dopełniającym dzień. Znacie tą chwilę gdy słuchacie jakiegoś utworu lub czujecie zapach który sprawia , że nagle przypominacie sobie uczucie i miejsce sprzed kilku czy kilkunastu lat? Dziś jadąc na Tabou Snake 2.0 przeniosłem się na chwilę w miejscu i czasie wprost na kokpit mojego pierwszego prawdziwego górala. Przypomniałem sobie nawet napisy na manetkach tego roweru co próbowałem od dawna zrobić bezskutecznie aby dowiedzieć się jaki to był model.
Warto było wytrwać te kilka dni przerwy które pozwoliły zbudować silną potrzebę obcowania z tym rowerem, poczuć znowuż tę frajdę z jazdy i tylko z jazdy. Cóż za uczucie ...🙂
3 months ago (edited) | [YT] | 16